
Negocjacje zakupowe. Czas na remanent umiejętności?
Zostałem poproszony o przygotowanie szkolenia z negocjacji zakupowych dla działu zakupów fabryki automotiv składającego się z 11 osób.
Nie byłem zaskoczony. W ostatnim czasie firmy tną koszty i dlatego prowadzę tych szkoleń coraz więcej.
Punkt widzenia szefa
Przeprowadziłem standardową diagnozę przed szkoleniem – wywiad z szefem zakupów odnośnie celu i zakresu szkolenia.
Z rozmowy wynikało, że :
- osoby przechodziły kilka lat temu szkolenie z negocjacji,
- czują się dosyć pewnie w negocjacjach,
- mają dużo argumentów i korzyści dla dostawców, bo firma jest dużym koncernem z dużą produkcją,
- główny nacisk na szkoleniu należy położyć na obniżenie cen, znajomość taktyk negocjacyjnych,
- osoby znają rynek i asortyment, który kupują,
- nie ma wypracowanego standardu, ale osoby przygotowują się do negocjacji,
- zespół jest mieszany pod względem doświadczenia w zakupach, przeważają osoby z większym doświadczeniem,
Z obserwacji szefa wynikało też, że tylko czasami brakuje im argumentów w negocjacjach oraz że co jakiś czas występują problemy z egzekwowaniem terminowości i jakości dostaw.
Jak wygląda rzeczywistość?
Pracownicy wypełnili ankietę potrzeb.
Ku mojemu zaskoczeniu ponad 90% zakupowców zaznaczyło odpowiedź, która wskazywała na to, że:
- Nie wiedzą, skąd pozyskiwać informację o dostawcy przed negocjacjami.
- Jadąc na negocjacje nie znają mocnych i słabych strony dostawcy, z którym negocjują.
- Przed negocjacjami nie przygotowują sobie listy kwestii do negocjacji i nie ustalają stopnia ich ważności.
- Nie ustalają sobie do osiągnięcia celu maksymalnego i minimalnego.
- Nie mają przygotowanych sposobów argumentacji dotyczących ich słabych stron.
- Przystępując do negocjacji nie mają ustalonej wstępnej propozycji.
- Nie przygotowują wartości wyjściowych oraz minimalnych (lub maksymalnych) do każdej negocjowanej kwestii.
- Przystępując do negocjacji nie mają zdiagnozowanych punktów oporu.
- Nie przygotowują się do negocjacji.
- Nie przygotowują sobie alternatywy na wypadek, gdyby negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Ponad 80% tych samych uczestników bardzo często lub zawsze:
- Rutynowo podchodzą do negocjacji.
- Skupiają się czasem nie na problemie, a na osobach, które negocjują.
- Negocjując twardo stoją na swoim stanowisku.
- Nie czują się pewnie, kiedy drugą stronę w negocjacjach reprezentuje kilka osób.
- Jeżdżą sami na negocjacje.
- Z niektórymi zastrzeżenia bardzo trudno jest im sobie poradzić.
- Podnoszą głos lub krzyczą na drugą stronę w negocjacjach.
- Podczas negocjacji zdarza się, że są na bardzo dużych emocjach.
- Szukają sposobu na skłonienie klienta do obniżenia ceny.
- Nie potrafią rozpoznać, kiedy dostawca blefuje.
- Brakuje im argumentacji, gdy dostawca stawia sprawę na ostrzu noża.
- Czują, że mogliby być lepsi w negocjacjach.
Wyniki ankiety pokazywały zdecydowanie inny obraz rzeczywistości.
Szef widzi tylko czubek góry lodowej

Z ankiety wynikało jednoznacznie, że pracownicy:
- w większości podchodzą do negocjacji rutynowo,
- nie przygotowują się,
- nie mają wypracowanego standardu zawierającego model przygotowania się do negocjacji, analizę dostawców opartą na danych, argumenty oparte na motywach zakupowych, itp.
O konsekwencjach tej sytuacji dowiedziałem się na warsztacie.
Uczestnicy w czasie symulacji bardzo chętnie dzielili się przykładami. Okazało się, że w negocjacjach z dostawcami posługują się :
- rutynowo wypracowanymi argumentami,
- opiniami o dostawcach zbudowanymi na podstawie wcześniejszych spotkań, a nie konkretnymi danymi,
- ogólnym pojęciem dotyczącym poziomu cen na rynku. a nie bieżącymi informacjami z obecnego miesiąca,
- wcześniejszą, a nie sprawdzoną w rozmowach z innymi dostawcami BATNĄ,
- stereotypami dotyczącymi obserwowania mowy ciała i wyciągania wniosków.
Jakie są efekty pracy tego zespołu?
Uczestnicy wypracowali sobie kryteria segmentacji dostawców i dokonali podziału asortymentu na różne poziomy wartości.
Efekt natychmiast po szkoleniu – negocjowanie w pierwszej kolejności z kluczowymi ważnymi dla firmy dostawcami. Powstał harmonogram i plan spotkań negocjacyjnych oparty na segmentacji, a nie jak wcześniej na bieżącym gaszeniu pożaru.
Efekt po roku: Obniżenie kosztów zakupu surowców strategicznych o 3,5% przy wzrostowej tendencji cen na rynku.
Powstał model przygotowania się do negocjacji wraz z check-listą działań koniecznych
Efekt natychmiastowy – lepsze przygotowanie do kolejnych negocjacji.
Efekt po roku: Zmiana kilku dostawców na nowych bardziej wywiązujących się z terminów i wymagań jakościowych.
Wypracowane zostały i wyliczone na przykładzie wcześniejszych sytuacji argumenty, jak nieterminowe lub niezgodne jakościowo dostawy wpływają na bezpieczeństwo, zysk, dezorganizację pracy i wizerunek firmy.
Efekt po szkoleniu – natychmiastowe zastosowanie argumentów przy spóźnionych dostawach.
Efekt po roku: 180 tysięcy złotych uzyskanych od dostawców za nieterminowe i niezgodne jakościowo dostawy.
Niech ten przykład będzie dla Was inspiracją. Warto zrobić remanent umiejętności negocjacyjnych.
W czym jesteście dobrzy?
Co chcielibyście wzmocnić?