Antyschematy

Antyschematy w myśleniu i działaniu

Bardzo sobie cenię schematy, standardy i uporządkowanie.

Są niezwykle potrzebne w życiu menedżera, gdyż wprowadzają ład i stabilizację. Dzięki nim procesy i projekty zyskują przewidywalność, a menedżerowie zyskują święty spokój.

Czasami jednak powtarzalność i schematyczność nie działa, nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

Standardowe podejście zawodzi

Dlaczego?

Bo życie od czasu do czasu wymaga całkowitej zmiany myślenia i działania.  Gdy ludzie postępują w takim momencie nietuzinkowo lub myślą nieszablonowo czasami dochodzą do zupełnie niespodziewanych i nieoczekiwanych wyników lub wniosków.

Część z nich można przewidzieć, niektóre zaś są tak zaskakujące, jakby łamały wszelkie wcześniejsze reguły gry. Całkowicie nowe i świeże. Jednocześnie na pierwszy rzut oka dziwaczne. Z początku nieakceptowalne, bo stojące w sprzeczności z całym dotychczas znanym światem i jego paradygmatami.

Takie wyjątkowe posłużenia się umysłem i uzyskanie unikalnego i nie możliwego do uzyskania w inny sposób efektu nazwałem myśleniem antyschematycznym.

Odwróceniem schematu.

Posłużeniem się przeciwieństwem.

Lustrzanym odbiciem tego, co powszechnie uznane jest za standard.

Uważam przy tym, że antyschemat to nie brak schematu, jak również to nie jest działanie nieschematyczne. Brak schematu może nie doprowadzić do wyniku, a działania nieschematyczne nie zawsze prowadzą do spojrzenia na świat/ problem w całkowicie odmienny sposób.

Przykładem antyschematu jest odkrycie maszyny do szycia.

Z początku wszystkie próby projektowania takiego urządzenia były nieudane, gdyż skupiały się na naśladowaniu ruchu ręki szwaczki. Technologia szycia maszynowego powstała wówczas, gdy wykorzystano całkowicie nienaturalne zachowanie – uszko zaprojektowano na czubku igły, a zamiast jednej, do szycia wykorzystano dwie nici.

Posłużyć się antyschematem to dosłownie tak, jak umożliwić Alicji przejść przez lustro.

Antyschematy

Spójrz inaczej na niezgodności w procesie

Przykładem antyschematu jest postrzeganie niezgodności w procesie jako czynnika rozwojowego dla systemu, a nie tylko jako dysfunkcję rzeczywistości, wymagającą od systemu powrotu do stanu sprzed niezgodności.

Co ta pozorna różnica oznacza?

Otóż wszystko.

W standardowym podejściu do niezgodności ludzie obawiają się ich jako czegoś nieprzyjemnego, uporczywie zdarzającego się co jakiś czas, wywołującego konsekwencje i przykre doznania.

Przecież nie lubimy popełniać błędów.

W podejściu antyschematycznym ludzie akceptują niezgodności, a czasami potrzebują ich jako stresorów, które pojawiając się od czasu do czasu, powodują, że uczymy się dzięki nim, stajemy się silniejsi i odporniejsi niż byliśmy wcześniej. Jakby to powiedział Nassim Taleb: bardziej antykrusi.

Biedronka, organy i antyschemat

Przytoczę w tym miejscu pewną historię z zajęć, która przydarzyła mi się podczas pracy ze słuchaczami Akademii Liderów Samorządowych, jednej z pięciu edycji studiów podyplomowych przeznaczonych dla top managementu JST, czyli: wójtów, burmistrzów, prezydentów, skarbników i sekretarzy naszych polskich miast i miasteczek.

Prowadziłem tam zajęcia z projektowania strategii rozwoju gmin i zachęcałem uczestników do dzielenia się refleksjami na ten temat.

Dyskutowaliśmy nad kilkoma przypadkami a moi słuchacze koncentrowali się głównie na ograniczeniach i często musiałem przyznawać im rację co do nich. Przecież nie każda gmina ma dostęp do węzła krzyżujących się autostrad, nie w każdej osiedlają się mieszkańcy dużego miasta, aby wieczorem odetchnąć od gwaru i tłoku, nie każda leży na pokładach węgla kamiennego oraz nie w każdej gminie siedzibę ma centrala KGHM.

Właściwie to dyskutowaliśmy o tym, jak należy działać gdy kasy brak, podatków kopalnianych nie ma i do autostrady najbliższej ze 100 km, duże miasto i bogate mieszczuchy daleko, a gmina położona jest na takim zadupiu, że jedynym przejawem cywilizacji jest Biedronka, a przejawem kultury stare organy w kościele.

“Eldorada tu nie będzie…” – powiedział jeden z moich studentów.

i to by była prawda o tym świecie schematów, struktur i standardów.

Antyschematy

Zacznijmy myśleć antyschematami!

…zaproponowałem i od razu zabraliśmy się za analizowanie dość trudnego przypadku gminy pozbawionej jakichkolwiek typowych możliwości rozwoju.

Była to jedna z tych gmin nadgranicznych, dla których oprócz wyżej wymienionych problemów rozwojowych kolejnym wyzwaniem było ponad 30% bezrobocie, które za nic nie chciało spadać, bo… jak powiedział mój student “większość bezrobotnych świetnie radziła sobie w szarej strefie”.

I w tym miejscu narodził się myślowy antyschemat.

Jeżeli większość bezrobotnych na bezrobociu jest tylko z wyboru i są to osoby zaradne i przedsiębiorcze to strategią rozwoju gminy nie powinno być obniżanie bezrobocia.  Jego de facto nie ma, bo ludzie pracują “na czarno”.

Strategią powinno być wyprowadzenie przedsiębiorczości ze strefy, o której eufemistycznie mówi się szara. Ze strefy, która istnieje, generuje dochody i tworzy miejsca pracy, podnosi jakość życia, tylko że… robi to “na lewo” i w związku z tym nie figuruje w oficjalnych spisach i urzędowych rejestrach.

Taki myślowy antyschemat o sytuacji gminy było dla moich studentów całkowicie nowym doświadczeniem.

W jednej chwili na ich oczach 30% poziom bezrobocia zamieniał się w 30% poziom przedsiębiorczości.

Takiej przedsiębiorczości, której nie trzeba rozbudzać, bo jest od dawna rozbudzona, nie trzeba przekonywać ludzi, żeby wzięli sprawy w swoje ręce, bo już je wzięli i nie potrzebowali do tego niczyjej pomocy.

I doszliśmy w ten sposób do wniosku, że to właśnie Ci, dotąd nieujęci w spisy i rejestry przedsiębiorcy, czekający na dogodny moment wyjścia z cienia powinni być głównym osią zainteresowania dla strategii rozwoju gminy.

To właśnie ta nowa strategia rozwoju powinna stanowić dla nich wyciągniętą dłoń. Powinna ich zauważać i doceniać, powinna ich wzmacniać i pozwolić im zacząć utożsamiać się ze swoją gminą… po to, aby wyszli z cienia i zaczęli płacić podatki. Podatki tak potrzebne dla ich własnej społeczności.

Antyschematy

Antyschemat działa!

Analizowana gmina nie jest już miejscem bez szans i przyszłości, skazana na wegetację za centralne dotacje z nierozwiązywalnym problemem systemowego bezrobocia.

W jednej chwili stała się miejscem o ogromnym ogromnym potencjale możliwości i rozwoju, który tylko czeka na właściwy sposób by rozwinąć skrzydła.

Dzięki czemu?

Dzięki jakimś wymyślnym badaniom, uniwersyteckim analizom? Dzięki rządowym programom pomocowym?

Nie… dzięki myśleniu antyschematem!

Alicja spojrzała w lustro i po 10 minutach odnalazła w nim prawdziwy świat…